Nostalgiczne tytuły

Powered by Spearhead Software Labs Joomla Facebook Like Button

SAMI SWOI

sami swoi 1

- Kargul, podejdź no do płota!
- A na co?
- Podejdź - jako i ja podchodzę.

Chyba nie ma takiej osoby, kto by nie wskazał tytuł filmu z którego pochodzi ten dialog. Oczywiście - "Sami swoi" w reżyserii Sylwestra Chęcińskiego. Była to (jak się później okazało) pierwsza część i prześmiewczej trylogii (następne części nosiły tytuł "Nie ma mocnych" oraz "Kochaj albo rzuć"). A dacie wiarę, że pierwotny tytuł tego filmu miał brzmieć "I było święto"? Pierwotny tytuł to nazwa słuchowiska radiowego na podstawie, którego później powstał scenariusz. Całe szczęście, że reżyserowi nie podobał się, jednak zdjęcia już się zaczęły i pomału dobiegały ku końcowi. W desperacji Chęciński ogłosił konkurs wśród ekipy na nazwę filmu. Spośród dwudziestu propozycji wybrał on tytuł "Sami swoi". Kto był pomysłodawcą, nie wiadomo ale wiadomo, że ponoć nagrodą za trafny tytuł była ... butelka wódki.

sami swoi 2 sami swoi 3

Dziękuję Ci, Panie, że moją ręką pokarał Kargula, i przysięgam na wszystko, co ma moc nade mną, że drogi do domu nie zaślepię i po ziemię wrócę. Żeby kości nasze nie szukali się po świecie. A na całe Kargulowe plemię i pole spuść, dobry Panie, wszystkie plagi egipskie. Tylko się nie pomyl i nas, Pawlaków, sąsiadów Kargulowych, nie doświadczaj, bo my się swojej miedzy trzymamy (modlitwa przed wyjazdem Jaśka do USA)

Film ten przedstawia perypetie zwaśnionych rodzin Karguli i Pawlaków skazanych na swoje sąsiedztwo. Ich konflikt a zarazem wzajemna sympatia biorąca się z wielopokoleniowego sąsiedztwa to główne czynniki komizmu. Jednak czym byłby komizm bez pokazania go przez odpowiednio dobranych aktorów czyli Wacława Kowalskiego i Władysława Hańczy.
Pawlak czyli Wacław Kowalski, nikomu nie znany aktor, dostał się na plan filmowy dzięki scenarzyście - Andrzejowi Mularczykowi. Ponoć jak przeczytał scenariusz rzekł "Ty suk...synu! Napisałeś rolę, na jaką czekałem całe życie! Zrobię wszystko, żeby to zagrać". Wprawdzie Chęciński planował Jacka Woszczerowicza, jednak kiedy zobaczył grę Kowalskiego, który z pochodzenia był prawdziwym chłopem z Kresów z perfekcyjną znajomością gwary oraz nieprzebytej energii, nie miał już wątpliwości kto zagra Pawlaka. Wprawdzie w jednej z pierwszych kręconych scen, z Mućką na polu minowym, reżyser nie był tak do końca zadowolony z gry Kowalskiego ale na szczęscie aktor mocno postarał się i potem wszystko poszło jak po maśle.

sami swoi 4

Najzabawniejsze było to, iż wszystkie ruchy i gesty, cała ta pantomima była wymyślana przez Kowalskiego. "Już taki był, wymyślał przez cały czas, nie było sceny, do której nie chciałby czegoś dodać, czegoś ulepszyć. Ruchliwy, cały czas w biegu, chwilami denerwujący, nawet nieznośny" - przyznaje Chęciński - "Mówiłem, że kończymy scenę, nie rozbudowujemy jej więcej, a wtedy on wymyślał i robiłcoś takiego, że mi cała złość na niego mijała. I kręciliśmy dalej".
Na przykład w scenie, gdy Jaśko dowiaduje się, że żoną Witii jest córka Kargula i wychodzi z domu. Pawlak drepcze za nim, pląsa, wdeptuje w coś, wyciera but o trawę. "To gówienko to sam chyba wymyślił, a jeśli nie on sam, to na pewno maczał w tym pomyśle palce" - śmieje się Chęciński.

Jak cię granatem podrzucę, to od razu go z góry zobaczysz! (Kazimierz Pawlak do Władysława Kargula)

Kargul - Władysław Hańcza. Aktor był już wtedy cenioną gwiazdą i na tyle znaną że przed rozpoczęciem zdjęć oznajmił iż przyjmie rolę pod warunkiem że w trakcie kręcenia dostanie dwa tygodnie wolnego bo ma w tym czasie zaplanowany wyjazd do Norwegii. Jednak pomimo brawurowej gry Hańczy, aktor nie miał to co miał jego filmowy rywal - odpowiedniej gwary. Był to problem z którym reżyser musiał sobie poradzić bowiem Hańcza nie dopuszczał myśli, by grana przez niego postać mówiła innym głosem. Chęciński wykorzystał to że aktor po skończonych zdjęciach musiał iść do szpitala na zabieg. Zatrudnił Bolesława Płotnickiego, który podłożył głos pod Kargula. Do końca mówił że zrobił to przede wszystkim z powodu niedyspozycji zdrowotnej Hańczy. Kiedy wyszedł ze szpitala i dowiedział się o tym wszystkim na pewno dotknęło to jego ale nie dał tego po sobie poznać. Natomiast, gdy po kilku latach zaczynali zdjęcia do "Nie ma mocnych", Hańcza wymusił na reżyserze że zagra tylko wtedy jeśli Kargul będzie mówił jego głosem (bez żadnych dubbingów). Tym razem opanował sztukę mówienia do takiego stanu że Płotnicki nie był w następnych częściach do niczego potrzebny :)

Klaczkę masz oźrebić, Witię bogato ożenić, a Pawła od maleńkości z karabinem oswajać… dopóki Kargul żyje. (Leonia Pawlak)



Same plenery kręcone były w Dobrzykowicach pod Wrocławiem. Tam bowiem znajduje się dom ze słynnym płotem, a także w Lubomierzu (sceny w miasteczku). Podczas kręcenia filmu przez trzy miesiące ekipa pracowała w obejściu autentycznych repatriantów jednak sceny wnętrz kręcono już we wrocławskiej Wytwórni Filmów Fabularnych.

Warto też zwrócić na oprawę muzyczną przygotowaną przez polskiego pianistę, kompozytora muzyki poważnej i filmowej - Wojciecha Kilara. Już przy pierwszej scenie widać rękę mistrza ... spokojnie stonowana melodia, nostalgiczna ... przy której można sobie wyobrazić tą całą wieś i te wiejskie chałupy, wprowadza nas w nastrój filmu by za chwilę potem zmienić się w bardziej skoczną. Muzyka nie nachalna, słychać ją od czasu do czasu w tle ... jednak bardzo ładna. Posłuchajcie tego kawałku:

- motywu muzyczny z filmu

Już właśnie przy pierwszej scenie, w taksówce było widać kto będzie grał pierwsze skrzypce w tym filmie. Kowalski dał w niej mały pokaz pantomimy: przeczesuje włosy, poprawia krawat, doradza taksókarzowi,odwraca się zdenerwowany, krzycy coś na siedzących z tyłu, spogląda na zegarek,ociera pot z czoła. Scena trwająca półtorej minuty a jednak to na Kowalskim widzowie skupiają swój wzrok.

Leonia Pawlak: Bóg nas wysłuchał. U Karguli też myszy, jeszcze więcej niż u nas.
Kazimierz Pawlak: To, że jego siew zaraza wyżarła, to i sprawiedliwie, ale żeby nam?

sami swoi 5 sami swoi 6

"Rzadko udaje się u nas wyprodukować dobry film komediowy, a cóż mówić o komedii wiejskiej! Tymaczasem okazue się, że nie jest to niemożliwe, jeżeli sięgnie się do narodowej spuścizny komediopisarskiej. Jest to skarbiec nieprzebrany, gdzie można znaleźć wzory na każdą okoliczność ..." - pisali po premierze zachwyceni krytycy. Widownia też nie pozostała dłużna bowiem od czasu premiery, która odbyła się 15 września 1967 roku film ten obejrzało ponad 31 milionów widzów, o milion mniej niż historyczny film "Krzyżacy".

Witia Pawlak: Tata! Nasi są! Nasi!
Kazimierz Pawlak: Nasi?!
Witia Pawlak: Ehe!
Kazimierz Pawlak: Toż to zwykłe bydło!
Witia Pawlak: Oj, mówię wam, tato, że swoi!
Kazimierz Pawlak: (…) ty ze wszystkim zdurniał, no! (Uderza Witię w głowę).
Witia Pawlak: Widzicie to łaciate?
Kazimierz Pawlak: No krowa jak krowa.
Witia Pawlak: Toż to swojska krowa, tatko! Na całym świecie takiej nie ma, tylko w Krużewnikach! Przecie to Mućka – Kargulowa! Kargule tu są!
Kazimierz Pawlak: Hyy… Bandyty! Ot, znaczy się, znaleźli my swoje miejsce.

sami swoi 7 sami swoi 8

Warto wspomnieć też o ... książce. Tak, tak ... Andrzej Mularczyk, scenarzysta "Samych swoich" napisał "Każdy żyje jak umie" w której to powieści przedstawia losy prototypów bohaterów "Sami swoi" zanim wyruszyli na ziemie odzyskane. Poznajemy tam losy mieszkańców wsi Krużewniki, gdzie sąsiedzkie waśnie zamieniają się w przypowieść o przywiązaniu do ziemi. Jak ktoś lubi wiejskie klimaty to bardzo przyjemnie się czyta tę książkę. Gorąco polecam. Niektóre dialogi zawarte książce znajdziecie również w całej trylogii o Kargulu i Pawlaku.

"Sami swoi" to ponadczasowa komedia ukazująca obraz polskiej wsi oraz ówczesnych realiów przedstawionych w krzywym zwierciadle. Ponadto to film, który dzięki niezrównanym gagom sytuacyjnym i słownym bawiła, bawi i będzie bawić kolejne pokolenia. Jest on najczęściej emitowanym filmem na ekranach naszych odbiorników telewizyjnych.