Dzień Nauczyciela w PRL – goździki, akademie i laurki

14 października to dziś Dzień Edukacji Narodowej, ale starsi z pewnością pamiętają go jeszcze pod nazwą Dzień Nauczyciela. W czasach PRL miało to święto zupełnie inny charakter niż obecnie – bardziej formalny, uroczysty, czasami wręcz pompatyczny.

Jak to wyglądało?
Był to dzień wolny od lekcji, ale nie od szkoły. Uczniowie obowiązkowo stawiali się na akademii – w białych koszulach, z tarczą szkolną na ramieniu, chłopcy w muszkach, dziewczynki z kokardkami. Nie było mowy o klasówkach czy sprawdzianach, ale trzeba było wykuć "na blachę" (tj. na pamięć) wybrane wiersze i piosenki, które potem należała zaprezentować podczas akademii.
Nauczycielom wręczano goździki, bombonierki, książki albo laurki – te charakterystyczne, z okienkiem, w którym kryły się życzenia. Niektóre klasy same zrzucały się na drobny prezent dla wychowawcy.
Oficjalna strona święta
Dzień Nauczyciela miał też wymiar polityczny. Był okazją do wręczania odznaczeń – najbardziej prestiżowym było miano „Zasłużonego Nauczyciela PRL”, które należało do tzw. „orderów chlebowych”, bo wiązało się z dodatkiem do emerytury. W przemówieniach dyrektorów i władz podkreślano, że nauczyciele wychowują „światłych obywateli socjalizmu”.
Warto przypomnieć, że w 1972 roku ustanowiono to święto właśnie 14 października – w rocznicę powołania Komisji Edukacji Narodowej z 1773 roku.
0
Wspomnienia
Dla wielu uczniów był to dzień szczególny – jedni lubili ten podniosły klimat i możliwość wręczenia kwiatów ulubionemu nauczycielowi, inni wspominają go mniej entuzjastycznie – bo trzeba było długo stać na baczność i recytować wyuczone wierszyki. Ale jedno jest pewne: był to dzień, w którym nauczyciel czuł się naprawdę ważny.








