Critters (1986)
kosmiczna groza z przymrużeniem oka
W połowie lat 80. kino science fiction i horror przeżywało prawdziwy rozkwit. Wśród hitów tamtej dekady znalazł się również Critters — film, który dziś uchodzi za jedną z najbardziej kultowych produkcji tamtego okresu. Choć często porównywany do „Gremlinów”, Critters szybko wypracował własny styl i wierną rzeszę fanów.
Z czym mamy w tym filmie do czynienia? Otóż, w niewielkim miasteczku Grovers Bend w stanie Kansas gdzie życie toczy się spokojnym rytmem, na Ziemię przybywa nieproszona gromada groźnych stworzeń – Crittersów. Te włochate kulki to zbiegowie z kosmicznego więzienia, którzy zamierzają urządzić sobie ucztę z mieszkańców. Mało tego - ich śladem podążają międzygalaktyczni łowcy nagród, mistrzowie kamuflażu i walki. Dochodzi do widowiskowej konfrontacji, w której główną rolę odegra zwykła amerykańska rodzina Brownów.
Pomysł na Critters narodził się jeszcze zanim na ekrany trafiły „Gremliny”. Reżyser Stephen Herek i scenarzysta Domonic Muir postanowili stworzyć film łączący elementy horroru, science fiction i czarnego humoru. Co ciekawe, Herek miał zaledwie 27 lat, gdy stanął za kamerą swojego pełnometrażowego debiutu.
Przy ograniczonym budżecie filmowcy musieli wykazać się sporą kreatywnością. Stwory – Crittersy – zaprojektował i ożywił zespół odpowiedzialny za efekty specjalne, nadając im niepowtarzalny wygląd: kuliste, pokryte czarnym futrem i uzbrojone w ostre jak brzytwa zęby. Wiele scen z ich udziałem zrealizowano przy pomocy klasycznych animacji poklatkowych i kukiełek.
Choć Critters powstawał jako niskobudżetowy film klasy B, okazał się sporym hitem. W kinach zarobił ponad 13 milionów dolarów przy budżecie wynoszącym około 3 miliony. Widzowie pokochali nie tylko same stwory, ale też swobodny ton filmu, który nie traktował siebie zbyt poważnie. Na fali popularności powstały trzy kontynuacje, a Crittersy na stałe zapisały się w historii popkultury.
Dziś Critters to prawdziwa perełka dla fanów kina lat 80. Obok charakterystycznych efektów specjalnych i praktycznych kukiełek urzeka prostą, ale pełną uroku historią o walce dobra ze złem – z dodatkiem międzygalaktycznego sznytu. Dla wielu to film, który przypomina czasy wypożyczalni kaset VHS i sobotnich wieczorów spędzanych przed ekranem telewizora.
Kilka ciekawostek dotyczących filmu ...
🎬 Początki reżysera — Critters był pełnometrażowym debiutem Stephena Hereka, który później nakręcił m.in. „Niekończącą się opowieść II” i „Niesamowitą przygodę Billa i Teda”.
🎬 Inspiracja czy przypadek? — Choć często porównywano Critters do „Gremlinów” (1984), scenariusz powstał przed premierą filmu Joe Dantego. Producenci kazali jednak wprowadzić zmiany, by uniknąć zbyt wielu podobieństw.
🎬 Łowcy nagród — Kosmiczni łowcy nagród potrafili zmieniać wygląd. Jednym z ich wcieleń był wokalista rockowy Johnny Steele. Co prawda postać ta jest całkowicie fikcyjna ale dzięki niej w filmie zabrzmiała piosenka wykonana przez Terrence Mana (który wcielił się w postać rockmana) a mianowicie "Power of the night", która stała się jakby wizytówką filmu oraz ujawniła muzykę typową dla lat 80.
🎬 Efekty specjalne — Crittersy nie były generowane komputerowo. Stworzono je jako kukiełki animowane ręcznie, co w połączeniu z efektami praktycznymi nadało im specyficzny, „żywy” charakter.
🎬 Kultowy status — Film zyskał popularność na rynku VHS, a Crittersy stały się ikoną popkultury, pojawiając się później w komiksach i grach wideo.
Critters w Polsce
Critters miał swoją premierę kinową w Polsce w drugiej połowie lat 80. Był jednym z tych tytułów zza Żelaznej Kurtyny, które w tamtym czasie przyciągały tłumy spragnionych zachodniego kina widzów. Dla wielu był pierwszym kontaktem z mieszanką horroru, science fiction i humoru w amerykańskim wydaniu.
Po zakończeniu kinowej dystrybucji Critters szybko znalazł swoje drugie życie na kasetach VHS, zarówno w oficjalnych wydaniach, jak i w licznych pirackich kopiach. Prawdziwi pasjonaci kina gatunkowego pamiętają również kontynuacje serii, które w latach 90. krążyły w wypożyczalniach wideo — często w wersjach z charakterystycznym lektorem i nieoficjalnymi okładkami.
Critters szybko zdobyły status kultowy, a wspomnienia o tych kudłatych najeźdźcach do dziś budzą nostalgię u tych, którzy przeżyli swoje pierwsze filmowe strachy właśnie w polskich kinach i później przed ekranami domowych telewizorów.
Jeśli nie macie żadnych planów na najbliższy wieczór to może warto sobie sięgnąć po ten film i poczuć prawdziwą esencję lat 80. czyli praktyczne efekty, stylową muzykę oraz specyficzny humor, które tworzą niepowtarzalny klimat tamtej dekady. Same Crittersy, choć zabawne (dzisiaj niektórzy w memach porównują je z minionkami lat 80-tych), nadal mogły przyprawić o dreszcze. Tak, film Critters to zdecydowanie powrót do tamtych czasów gdzie strach miał zupełenie inny smak niż dziś.