Zabawki
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
"Ten mój T-62 na pewno był produkcji enerdowskiej. Dołączali do niego dowódcę czołgu, bez nóg, z elastycznego plastiku. Wkładało sie go w wieżyczkę dowódcy (miała odchylaną klapkę). Oprócz tego była załączana do pudełka połowa lufy (nakładało się ją na tą część, która była już zamontowana w wieży - pewnie dlatego iż z całą lufą czołg nie mieściłby się w pudełku)) i dwie beczki, które instalowało się za pomocą gumek z tyłu kadłuba."
Nie, to mój był inny - dowódca był sztywny, wciskało go się w wieżyczkę (chyba też miał sam korpus bez nóg), lufa nie była składana, no i żadnych beczek nie pamiętam. Może nawet to była polska produkcja, nie pamiętam.
Nie, to mój był inny - dowódca był sztywny, wciskało go się w wieżyczkę (chyba też miał sam korpus bez nóg), lufa nie była składana, no i żadnych beczek nie pamiętam. Może nawet to była polska produkcja, nie pamiętam.
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
Mieliśmy z bratem dosyć pokaźną kolekcję ludzików, czy jak się to wtedy mówiło "hipków", wykonanych z gumy, przedstawiających postacie z kreskówek czy komiksów, wielkości jakichś 4-5 cm. Może ktoś z Was też miał takie zabawki?
Z tych na zdjęciach, to miałem oczywiście pistolet "Precyzja", korko-kapiszonowca (kilka sztuk), dmuchane organki a samochdzików to całą masę. Prócz tego mnóstwo żołnierzyków - zarówno te kupowane w kioskach, jak i zestwy tematyczne (jednokolorowe, skala bodajże 1:87 - pamiętam, że pasowały do kolejki H0) kupowane w kultowym sklepie w mojej dzielnicy - "Jędrusiu". Czegoż nie było w tym sklepie - przede wszystkim figurki z "Gwiezdnych wojen" - oczywiście podróby, wykonane paskudnie, jak się spojrzy na to z perspektywy lat, ale i tym się człowiek bawił. Figurki z "He-mana" - również podróbki (były zatytułowane "Gwiezdny patrol"), w dodatku kiepskiej jakości, ale to nie przeszkadzało nam zakupywac całe zestawy. W ogóle mnóstwo kasy się w tym "Jędrusiu" traciło.
Z resoraków miałem głownie "matchboxy", ale trafiały się i "mażoretki". uzyskane głównie drogą wymiany - starych nie było stać na "Pewexy".
Gry planszowe - miałem bardzo dużo, graliśmy w coś zawsze z bratem. A więc przede wszytskim - wszelkie "biznesy" - najlepszy były Eurobiznes, Monopoly, Fortuna (świetna, bardzo dobre wykonanie), no i reszta, cała masa "dziwadeł" w stylu Football-biznes (kupowało się kluby piłkarskie), Cosmos-bizness (planety) i in. Dalej "Makler giełdowy" - coś jak biznesy, ale bardziej skomplikowane i urealnione, "Komandosi" - takie "Jagged alliance" w wersji planszowej. Z firmy Encore (gry sf-fantasy z charakterystycznymi kwadratowymi żetonami z kartonu) miałem "Wojnę o pierścień", "Gwiezdnego kupca" - w którego ani razu nie zagrałem bo dla brejdaka było za trudne, "Labirynt smierci" - w którą gierkę można było grać samemu i za każdym razem był inny układ lochów - takie "Diablo" na papierze, "Odkrywcy nowych światów" - tez gra dla samotników, nawet fajna, choć na dłuższą metę nudna i "Dreszcz" - fajna tekstówka. Z formy Sfera - niestety nie mogłem nigdzie dostać "flagowego" produktu czyli "Magii i Miecza", miał ją mój kumpel i na wszelkie próby wyciagnięcia jej od niego słyszałem twarde "NIE", choć baran nawet jej nie rozpakował z pudełka. Miałem "Przekleństwo Mumii" ale to już nie to, choc gra była pieknie wydana. A w "Magię i miecz" grałem lata poźniej z kumplami .... na studiach. Bawiliśmy się znakomicie.
Z gier tekstowych była taka seria "Wehikuł czasu" - miałem sporo części, najlepsza była chyba pierwsza, o królu Arturze.
Z tych na zdjęciach, to miałem oczywiście pistolet "Precyzja", korko-kapiszonowca (kilka sztuk), dmuchane organki a samochdzików to całą masę. Prócz tego mnóstwo żołnierzyków - zarówno te kupowane w kioskach, jak i zestwy tematyczne (jednokolorowe, skala bodajże 1:87 - pamiętam, że pasowały do kolejki H0) kupowane w kultowym sklepie w mojej dzielnicy - "Jędrusiu". Czegoż nie było w tym sklepie - przede wszystkim figurki z "Gwiezdnych wojen" - oczywiście podróby, wykonane paskudnie, jak się spojrzy na to z perspektywy lat, ale i tym się człowiek bawił. Figurki z "He-mana" - również podróbki (były zatytułowane "Gwiezdny patrol"), w dodatku kiepskiej jakości, ale to nie przeszkadzało nam zakupywac całe zestawy. W ogóle mnóstwo kasy się w tym "Jędrusiu" traciło.
Z resoraków miałem głownie "matchboxy", ale trafiały się i "mażoretki". uzyskane głównie drogą wymiany - starych nie było stać na "Pewexy".
Gry planszowe - miałem bardzo dużo, graliśmy w coś zawsze z bratem. A więc przede wszytskim - wszelkie "biznesy" - najlepszy były Eurobiznes, Monopoly, Fortuna (świetna, bardzo dobre wykonanie), no i reszta, cała masa "dziwadeł" w stylu Football-biznes (kupowało się kluby piłkarskie), Cosmos-bizness (planety) i in. Dalej "Makler giełdowy" - coś jak biznesy, ale bardziej skomplikowane i urealnione, "Komandosi" - takie "Jagged alliance" w wersji planszowej. Z firmy Encore (gry sf-fantasy z charakterystycznymi kwadratowymi żetonami z kartonu) miałem "Wojnę o pierścień", "Gwiezdnego kupca" - w którego ani razu nie zagrałem bo dla brejdaka było za trudne, "Labirynt smierci" - w którą gierkę można było grać samemu i za każdym razem był inny układ lochów - takie "Diablo" na papierze, "Odkrywcy nowych światów" - tez gra dla samotników, nawet fajna, choć na dłuższą metę nudna i "Dreszcz" - fajna tekstówka. Z formy Sfera - niestety nie mogłem nigdzie dostać "flagowego" produktu czyli "Magii i Miecza", miał ją mój kumpel i na wszelkie próby wyciagnięcia jej od niego słyszałem twarde "NIE", choć baran nawet jej nie rozpakował z pudełka. Miałem "Przekleństwo Mumii" ale to już nie to, choc gra była pieknie wydana. A w "Magię i miecz" grałem lata poźniej z kumplami .... na studiach. Bawiliśmy się znakomicie.
Z gier tekstowych była taka seria "Wehikuł czasu" - miałem sporo części, najlepsza była chyba pierwsza, o królu Arturze.
Helmutt pisze:Mieliśmy z bratem dosyć pokaźną kolekcję ludzików, czy jak się to wtedy mówiło "hipków", wykonanych z gumy, przedstawiających postacie z kreskówek czy komiksów, wielkości jakichś 4-5 cm. Może ktoś z Was też miał takie zabawki?
Wraz z innymi starymi zabawkami po kuzynce dostałam figurki Smerfów (Papa Smerf, Osiłek, Smerfetka), Kaczora Donalda i któregoś z jego siostrzeńców. W stosunku do tych, która mi mama kupowała "u Ruskich" na bazarze w latach 90. wyglądają dosyć pokracznie