O wszytkim i o niczym - tematy nie związane z forum
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
Przyczyną corocznych chorób kasztanowców jest motyl szkodnik, który nazywa się szrotówek kasztanowcowiaczek. Przybył o n stosunkowo niedawno z południowej Europy i świetnie się zaaklimatyzował na naszych drzewach.juka pisze:Kasztany oczywiście kwitną (te różowe czy czerwone też), na razie wyglądają pięknie, ale w zeszłym roku chorowały (jak chyba w całej Polsce), więc nie wiem, w jakim będą stanie.
A z ciekawych stworzeń tydzień temu widziałem płynącego sobie spokojnie rzeką pana bobra. W środku miasta, niedaleko mostu którym przejeżdżały samochody. Niestety kiedy chciałem zrobić mu zdjęcie z bliska zanurkował i wypłynął dziesięć metrów dalej, ale i tak mi się udało.
Poza tym pięknie kląskają słowiki nocą.
A to bóbr:
Niestety z daleka, ale jeszcze zdążyłem pstryknąć.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
Bobry u mnie można zobaczyć niemal codziennie. W naszym regionie tak się rozmnożyły, że już od paru lat prowadzony jest ich odstrzał, a i tak jest ich coraz więcej. Na dodatek tak się oswoiły z człowiekiem, że w ogóle się nie krępują . W zeszłym roku bóbr spacerował po centrum Gorzowa, tu można to zobaczyć:
http://miasta.gazeta.pl/gorzow/1,36844,5014987.html
Inną plagą są norki amerykańskie, które podobno uciekły z jakiejś hodowli i tak się rozmnożyły, że są wszędzie.
http://miasta.gazeta.pl/gorzow/1,36844,5014987.html
Inną plagą są norki amerykańskie, które podobno uciekły z jakiejś hodowli i tak się rozmnożyły, że są wszędzie.
juka pisze:Bobry u mnie można zobaczyć niemal codziennie. W naszym regionie tak się rozmnożyły, że już od paru lat prowadzony jest ich odstrzał, a i tak jest ich coraz więcej. Na dodatek tak się oswoiły z człowiekiem, że w ogóle się nie krępują . W zeszłym roku bóbr spacerował po centrum Gorzowa, tu można to zobaczyć:
http://miasta.gazeta.pl/gorzow/1,36844,5014987.html
Inną plagą są norki amerykańskie, które podobno uciekły z jakiejś hodowli i tak się rozmnożyły, że są wszędzie.
A ja kilka dni temu odkryłam w ogrodzie żłobka niedaleko mojego bloku różowego kasztanowca. A powinnam o nim wiedzieć od dobrych 15 lat , kiedy stał się widoczny. A on rośnie koło innej części ogrodzenia, obok której nie chodzę, i tak dosyć daleko w rogu. Ale jest piękny. Jesienią pójdę zobaczyć jakie ma kasztany.
Oprócz tego, ze są plagą ich negatywną rola w środowisku polegała na tym, ze wyparły zupełnie nasz rodzimy gatunek - norkę europejską. Typowy przykład przypadkowej introdukcji obcego gatunku i nieodpowiedzialności człowieka. W kolejce są już szopy pracze. W Warszawie natomiast zaobserwowano (i to m.in. na terenie Sejmu ) kolonie bardzo ekspansywnych mrówek anatolijskich.juka pisze: Inną plagą są norki amerykańskie, które podobno uciekły z jakiejś hodowli i tak się rozmnożyły, że są wszędzie.
Co do bobrów - ciekawy znak drogowy:
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
- biały_delfin
- Administrator
- Posty: 1949
- Rejestracja: 12 lis 2006, o 22:45
Bobra widziałem... u nas na terenie zakładu. biedak pewnie pobładził i wadł do dołu z które się nie mógł wydostać. ale skonczyło się sczęśliwie.
jesli chodzi o zwierzęta to polecam stronę z kamerką
www.bociany.kalinski.pl
w gnieździe niedawno rozegrał się dramat. jeden z bocianów (samiec) złamał nogę.
Gniado przejął inny silniejszy, pozniej rozrzucił wysiadywane już jajka. Bociany próbują bronić swojego gniazda, ale maja małe szanse. no ale takie sa prawa natury.
drugi gnizdo które obserwuje jest bardziej sczęśliwe 5 jajek i 4 pisklaki
www.bociany.ec.pl (kamnerka, transmisja z dzwiękiem.)
jesli chodzi o zwierzęta to polecam stronę z kamerką
www.bociany.kalinski.pl
w gnieździe niedawno rozegrał się dramat. jeden z bocianów (samiec) złamał nogę.
Gniado przejął inny silniejszy, pozniej rozrzucił wysiadywane już jajka. Bociany próbują bronić swojego gniazda, ale maja małe szanse. no ale takie sa prawa natury.
drugi gnizdo które obserwuje jest bardziej sczęśliwe 5 jajek i 4 pisklaki
www.bociany.ec.pl (kamnerka, transmisja z dzwiękiem.)
I te wielgachne wiewiórki szare.Dudzio pisze: W kolejce są już szopy pracze. W Warszawie natomiast zaobserwowano (i to m.in. na terenie Sejmu ) kolonie bardzo ekspansywnych mrówek anatolijskich.
Co do bobrów - ciekawy znak drogowy:
[url=http://img132.imageshack.us/img132/764/img3573l.jpg]Obrazek[/URL]
A kto je aż z Turcji przywlókł? Jak na terenie Sejmu, to nawet mi nie szkoda, wprost przeciwnie .
A ten znak to naprawdę na bobry?
Mrówki najprawdopodobniej zostały przywleczone z importowanymi roślinami via Budapeszt. Żeby one tylko w Sejmie siedziały.Elle pisze: A kto je aż z Turcji przywlókł? Jak na terenie Sejmu, to nawet mi nie szkoda, wprost przeciwnie .
A ten znak to naprawdę na bobry?
A znak jest autentyczny i był umieszczony przy bardzo ruchliwej miejskiej arterii.
W naszych stawach mogą pojawić się np. żółwie czerwonolice.
Te paskudne pomarańczowobrązowe ślimaki bez muszli, które masowo się pojawiają w wilgotne dni i wyjadają uprawy to śliniki luzytańskie też zawleczone przez człowieka.
Mówimy tutaj o introdukcji dokonanej poprzez ludzka działalność. Bywają tez introdukcje naturalne. Np. synogarlica turecka zwana sierpówką (takie małe, szare gołębie z czarnym paskiem na karku) osiedliły się u nas samorzutnie poszerzając granice swojego występowania na północ dopiero po II wojnie światowej.
Oprócz zwierząt lądowych mamy tez nieproszonych gości w morzu. Np. krab wełnistoręki lub krabik amerykański, albo babka bycza.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
Elle, kasztanowce, które kwitną na różowo (czasem nawet prawie czerwono) mają takie same kasztany, jak pozostałe We Wrocławiu jest mnóstwo różowych kasztanowców, jesienią niestety już ich nie można rozpoznać...niczym się nie różnią.
Co, do takiego bobra spacerującego po mieście...chyba bym zemdlała ze strachu..pomyślałabym, że to jakiś wypasiony szczur. tak z daleka..oczywiście
Bobry do nas jeszcze nie dotarły.
Za to są bociany. Jest ich mnóstwo zwłaszcza w dzielnicy Osobowice, gdzie znajdują się pola irygacyjne. Tam sobie żyją spokojnie. Nic i nikt im nie przeszkadza.
Co, do takiego bobra spacerującego po mieście...chyba bym zemdlała ze strachu..pomyślałabym, że to jakiś wypasiony szczur. tak z daleka..oczywiście
Bobry do nas jeszcze nie dotarły.
Za to są bociany. Jest ich mnóstwo zwłaszcza w dzielnicy Osobowice, gdzie znajdują się pola irygacyjne. Tam sobie żyją spokojnie. Nic i nikt im nie przeszkadza.
To dlatego Amerykanie mają hopla na punkcie wwozu do nich różnych roślin i żywności. A od nich do nas to wszystko można przywlec.Dudzio pisze: Mrówki najprawdopodobniej zostały przywleczone z importowanymi roślinami via Budapeszt. Żeby one tylko w Sejmie siedziały.
A znak jest autentyczny i był umieszczony przy bardzo ruchliwej miejskiej arterii.
W naszych stawach mogą pojawić się np. żółwie czerwonolice.
Te paskudne pomarańczowobrązowe ślimaki bez muszli, które masowo się pojawiają w wilgotne dni i wyjadają uprawy to śliniki luzytańskie też zawleczone przez człowieka.
Mówimy tutaj o introdukcji dokonanej poprzez ludzka działalność. Bywają tez introdukcje naturalne. Np. synogarlica turecka zwana sierpówką (takie małe, szare gołębie z czarnym paskiem na karku) osiedliły się u nas samorzutnie poszerzając granice swojego występowania na północ dopiero po II wojnie światowej.
Oprócz zwierząt lądowych mamy tez nieproszonych gości w morzu. Np. krab wełnistoręki lub krabik amerykański, albo babka bycza.
Dudziu, ty chyba biologiem jesteś.
Te wszystkie paskudne zwierzęta mają bardzo ładne nazwy ( a przynajmniej ich część). Luzytańskie to chyba z Portugalii. Synogarliczki bardzo lubię. Mają ciekawy sposób gruchania. I takie delikatne są. Krab wełnistoręki (o ile kraby mają ręce ). Babka bycza - co to? A te kraby to jakichś szkód dokonują?
Eeee... mogłaś potrzymać mnie w niecierpliwości do jesieni. Ale łupinki to mają mniej kolczaste.Natuś-77 pisze:Elle, kasztanowce, które kwitną na różowo (czasem nawet prawie czerwono) mają takie same kasztany, jak pozostałe We Wrocławiu jest mnóstwo różowych kasztanowców, jesienią niestety już ich nie można rozpoznać...niczym się nie różnią.
Co, do takiego bobra spacerującego po mieście...chyba bym zemdlała ze strachu..pomyślałabym, że to jakiś wypasiony szczur. tak z daleka..oczywiście
Bobry do nas jeszcze nie dotarły.
Za to są bociany. Jest ich mnóstwo zwłaszcza w dzielnicy Osobowice, gdzie znajdują się pola irygacyjne. Tam sobie żyją spokojnie. Nic i nikt im nie przeszkadza.
Angole też panicznie się boją przede wszystkim zawleczenia chorób np. wścieklizny. Chociaż to przecież oni beztrosko osiedlili u siebie szarą wiewiórkę amerykańską i mają problem, bo się rozpleniała w miliony i wyparła poczciwą rudą wiewiórkę pospolitą.Elle pisze: To dlatego Amerykanie mają hopla na punkcie wwozu do nich różnych roślin i żywności. A od nich do nas to wszystko można przywlec.
Dudziu, ty chyba biologiem jesteś.
Te wszystkie paskudne zwierzęta mają bardzo ładne nazwy ( a przynajmniej ich część). Luzytańskie to chyba z Portugalii. Synogarliczki bardzo lubię. Mają ciekawy sposób gruchania. I takie delikatne są. Krab wełnistoręki (o ile kraby mają ręce ). Babka bycza - co to? A te kraby to jakichś szkód dokonują?
Ponadto niekontrolowany i nielegalny handel, przewóz i przemyt zwierząt może oprócz zagrożeń dla środowiska naturalnego i rozwoju przestępczości zorganizowanej stać się źródłem rozprzestrzeniania groźnych chorób zwierząt i ludzi ( tzw. zoonozy - choroby odzwierzęce).
Synogarlic w latach 70. było zdecydowanie więcej niż dzisiaj.
Babka bycza to mała ryba zawleczona w zbiornikach balastowych statków do Bałtyku.
Kraby są szkodnikami, bo wyjadają ikrę ryb, niszczą sieci oraz wypierają rodzime skorupiaki (nb. jak Ci się nie podoba nazwa wełnistoręki - to można tez zamiennie używać nazwy wełnistoszczypcy, tylko jakoś tak trąci to chrząszczem w trzcinie, w Sczebrzeszynie ).
Z zagranicznych skorupiaków w wodach słodkich mamy tez obce gatunki w postaci amerykańskiego raka pręgowatego i raka sygnałowego. Te łobuzy z kolei wypierają naszego raka szlachetnego(rzecznego, "szewca") i błotnego (stawowego, "krawca").
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej