Polskie nostalgiczne seriale za granicą
Moderatorzy: Robi, biały_delfin
Polskie nostalgiczne seriale za granicą
Do założenia tego tematu skłoniło mnie pewne znalezisko na stronie poświęconej tematom z emitowanych we Francji i francuskojęzycznej Kanadzie seriali. Otóż w latach osiemdziesiątych serial "Dziewczyna i chłopak" emitowany był przez kanadyjską stację Radio Canada jako "Jumeau jumelle":
http://www.coucoucircus.org/series/gene ... hp?id=1331
A tu fragment filmu z francuskim dubbingiem: http://pl.youtube.com/watch?v=ekQTlfw3_nU
Francuzom znani też są Bolek z Lolkiem (jako - ależ to zaskoczenie - "Bolek et Lolek" ), Przygody błękitnego rycerzyka (jako "Le petit chevalier bleu" - http://www.planete-jeunesse.com/sources ... 3?cle=1521 ) oraz Reksio (jako "Rexie" - http://www.planete-jeunesse.com/sources ... 3?cle=1305 ).
Warto też wspomnieć o Misiu Uszatku, którego przygody podbijają od niedawna Japonię pod tytułem "Oyasumi Kuma-chan", a który i wcześniej szarżował w Finlandii jako "Nalle Luppakorva", w Słowenii jako "Medvedek Uhec", w Katalonii jako "L'osset Faluc", w Macedonii jako "Mečeto Uško", w Holandii jako "Teddy Hangoora", a na Węgrzech jako "Füles Mackó".
http://www.coucoucircus.org/series/gene ... hp?id=1331
A tu fragment filmu z francuskim dubbingiem: http://pl.youtube.com/watch?v=ekQTlfw3_nU
Francuzom znani też są Bolek z Lolkiem (jako - ależ to zaskoczenie - "Bolek et Lolek" ), Przygody błękitnego rycerzyka (jako "Le petit chevalier bleu" - http://www.planete-jeunesse.com/sources ... 3?cle=1521 ) oraz Reksio (jako "Rexie" - http://www.planete-jeunesse.com/sources ... 3?cle=1305 ).
Warto też wspomnieć o Misiu Uszatku, którego przygody podbijają od niedawna Japonię pod tytułem "Oyasumi Kuma-chan", a który i wcześniej szarżował w Finlandii jako "Nalle Luppakorva", w Słowenii jako "Medvedek Uhec", w Katalonii jako "L'osset Faluc", w Macedonii jako "Mečeto Uško", w Holandii jako "Teddy Hangoora", a na Węgrzech jako "Füles Mackó".
Ostatnio zmieniony 28 gru 2008, o 01:59 przez Daguchna, łącznie zmieniany 1 raz.
Mishilanu kuni no tripper...
Będąc kiedyś w NRD natknąłem się na... "Czterech Pancernych i psa". W sali telewizyjnej pewnego akademika z jednej strony wisiała fotografia uśmiechniętego Ericha Honeckera świdrującego przenikliwym wzrokiem, z drugiej Willy Stoffa. Serial leciał oczywiście z niemieckim dubbingiem. Śmiechu było co niemiara kiedy stary Czereśniak wołał ze strzechy nowej chałupy do Tomka: "Tomusch! Komm, komm!". Jednakże niektóre sceny jak zauważyłem były powycinane, żeby już nie wkurzać Niemców (nawet tych socjalistycznych) do białości. I tak była wycięta scena z Czereśniakami omyłkowo wziętymi do niewoli i ich zamianę za innych jeńców.
Za to np. we Lwowie można było odbierać polski I program telewizyjny, z czego ówcześni obywatele ZSRS ochoczo korzystali, bo ich telewizja była tragiczna w porównaniu do naszej. To samo mówili mi Czesi z nadgranicznego Frydka Mistka. "Łapali" naszą telewizje i mówili, że jest dużo lepsza od czechosłowackiej. Dobrze więc znali nasze seriale.
Za to np. we Lwowie można było odbierać polski I program telewizyjny, z czego ówcześni obywatele ZSRS ochoczo korzystali, bo ich telewizja była tragiczna w porównaniu do naszej. To samo mówili mi Czesi z nadgranicznego Frydka Mistka. "Łapali" naszą telewizje i mówili, że jest dużo lepsza od czechosłowackiej. Dobrze więc znali nasze seriale.
Ostatnio zmieniony 28 gru 2008, o 09:31 przez Dudzio, łącznie zmieniany 1 raz.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
- kerakerolf
- Posty: 818
- Rejestracja: 26 paź 2008, o 21:16
- Lokalizacja: Namysłów
W sierpniu 1989r. odwiedziłem z babcią i dziadkiem ich rodzinne strony pod Lwowem. I mogę potwierdzić, że oglądano tam głównie I program Telewizji Polskiej. Na radzieckie kanały nikt nie przełączał, przynajmniej przy mnie.Dudzio pisze: Za to np. we Lwowie można było odbierać polski I program telewizyjny, z czego ówcześni obywatele ZSRS ochoczo korzystali, bo ich telewizja była tragiczna w porównaniu do naszej.
Programy czeskie ściągałem na zwykłej antenie od zawsze i tam również emitowano polskie filmy i seriale, głownie ,,Czterech pancernych i psa" (śmialiśmy sie z kolegami jak przetłumaczono słynne jołki-połki, ale dzisiaj już nie pamiętam) i ,,Stawkę większą niż życie". Kilka lat temu emitowano na TC1 serial ,,Ogniem i mieczem".
Z pewnością woleliby serial o wojennych dokonaniach hauptsturmführera Michaela Wittmana niż fikcyjne jakby nie patrzeć przygody polskich panzermanów.Dudzio pisze: Jednakże niektóre sceny jak zauważyłem były powycinane, żeby już nie wkurzać Niemców (nawet tych socjalistycznych) do białości. I tak była wycięta scena z Czereśniakami omyłkowo wziętymi do niewoli i ich zamianę za innych jeńców.
... Czy moglibyście sobie darować chociaż w jednym temacie? Mdli mnie już.
Wracając do tematu i cytując za Wikipedią:
- "Bolek i Lolek" był jedynym filmem animowanym dopuszczonym do emisji w Iranie po rewolucji islamskiej w 1978 roku.
- W krajach anglojęzycznych "Bolek i Lolek" był rozprowadzany pod tytułami "Jym and Jam" oraz "Bennie and Lennie", w Holandii jako "Bolletje & Lolletje".
Ponadto warto wspomnieć, że Brytyjczycy zachwycali się naszymi kukiełkowymi Muminkami, których polskie dzieci się bały a Węgrzy oglądali "Zaczarowany ołówek" jako "Varazsceruza".
Tak w ogóle gdzieś kiedyś widziałam w Internecie kawał Muminków po angielsku, ale teraz nijak nie mogę się doszukać.
Wracając do tematu i cytując za Wikipedią:
- "Bolek i Lolek" był jedynym filmem animowanym dopuszczonym do emisji w Iranie po rewolucji islamskiej w 1978 roku.
- W krajach anglojęzycznych "Bolek i Lolek" był rozprowadzany pod tytułami "Jym and Jam" oraz "Bennie and Lennie", w Holandii jako "Bolletje & Lolletje".
Ponadto warto wspomnieć, że Brytyjczycy zachwycali się naszymi kukiełkowymi Muminkami, których polskie dzieci się bały a Węgrzy oglądali "Zaczarowany ołówek" jako "Varazsceruza".
Tak w ogóle gdzieś kiedyś widziałam w Internecie kawał Muminków po angielsku, ale teraz nijak nie mogę się doszukać.
Mishilanu kuni no tripper...
Sprawiedliwie podchodząc do sprawy byłoby o czym pisać to scenario.Eryk75 pisze: Z pewnością woleliby serial o wojennych dokonaniach hauptsturmführera Michaela Wittmana niż fikcyjne jakby nie patrzeć przygody polskich panzermanów.
Z kultowych filmów Czesi chwalili się, ze znają "Seksmisję". Ale jak ich podkurzyłem i nie wiedzieli jak mi "dowalić" to mówili o tym polskim filmie, że to o dwóch polskich "blbcach" i "prostych kretenach". Zawsze się z tego śmiałem, a oni naprawdę myśleli, że sprawiają mi przykrość. A potem godziliśmy się, piliśmy piwko i cydr i tak w kółko.
Za to Niemcy o "Czterech pancernych" mówili jakoś tak: "ein Tank ein Hund und vier polnische Idioten".
Ostatnio zmieniony 28 gru 2008, o 14:40 przez Dudzio, łącznie zmieniany 3 razy.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
W 1987 byłam w Bułgarii i zaprowadzili nas tam do kina na... Seksmisję. Końcowa scena ze zbliżeniem na fiutka nowo narodzonego dzeicięcia była przycięta.
Miś Uszatek na początku lat 90. leciał na Sky, bodaj Sky One, w mojej kablówce.
Znajomi, którzy byli w Armenii, mówili, że tam w ogóle dobrze znana jest polska kinematografia i takie nazwiska jak Wajda czy Tyszkiewicz zna każdy, kto choć trochę interesuje się filmem.
W Mongolii ponoć popularny był Reksio, ale nie zweryfikowałam tego mimo bytności w tym kraju...
Z kolei kolega z Argentyny czasem mi donosi o przeglądach polskich filmów i wizytach polskich pisarzy. Niedawno pytał, czy warto się wybrać na spotkanie z niejakim Tomaszem Piątkiem...
Miś Uszatek na początku lat 90. leciał na Sky, bodaj Sky One, w mojej kablówce.
Znajomi, którzy byli w Armenii, mówili, że tam w ogóle dobrze znana jest polska kinematografia i takie nazwiska jak Wajda czy Tyszkiewicz zna każdy, kto choć trochę interesuje się filmem.
W Mongolii ponoć popularny był Reksio, ale nie zweryfikowałam tego mimo bytności w tym kraju...
Z kolei kolega z Argentyny czasem mi donosi o przeglądach polskich filmów i wizytach polskich pisarzy. Niedawno pytał, czy warto się wybrać na spotkanie z niejakim Tomaszem Piątkiem...
"Zmarszczył brwi w zamyśleniu, wybierając śrubę ocynkowaną".
- kerakerolf
- Posty: 818
- Rejestracja: 26 paź 2008, o 21:16
- Lokalizacja: Namysłów
"Stawka wieksza niż życie" była chyba największą lokomotywą eksportową polskich seriali do demoludów. A o tym że była cholernie popularna wszędzie gdzie była pokazywana przekonałem się wielokrotnie.
Rok temu byłem w Horwacji na międzynarodowej imprezie (rycerskiej - a jak! ). Podczas "nieoficjalnej" kolacji okazało się że wśród nas jest kilkunastu fanów tego serialu ( w tym i moja skromna osoba ) różnych narodowości. Koniec końców cytowaliśmy dialogi (każdy w swoim języku oczywiście). Zabawa polegała na tym, że każdy po kolei najpierw tłumaczyl ogółowi (najczęściej po angielsku ) o jaki i z którego odcinka tekst chodzi, a potem wszyscy po kolei mówili to po swojemu. Największy ubaw wywoływały oczywiście wersje ... wegierskie , choć bułgarskie i czeskie też były niczego sobie
... nie ze mną te numery Bruner
PS. Kolega z Kaliningradu (Rosja) przyznawał się bez bicia, że w dawnym ZSRR serial zrobił taką furrorę, że rosjanie nakręcili swoją wersję pod tytułem " W siedemnaście mgnień wiosny". Jak bardzo daleko upadło jabłko od jabłoni wiedzą wszyscy (w tym także rosjanie ) którzy obejżeli to "coś" ... albo przynajmniej próbowali
Rok temu byłem w Horwacji na międzynarodowej imprezie (rycerskiej - a jak! ). Podczas "nieoficjalnej" kolacji okazało się że wśród nas jest kilkunastu fanów tego serialu ( w tym i moja skromna osoba ) różnych narodowości. Koniec końców cytowaliśmy dialogi (każdy w swoim języku oczywiście). Zabawa polegała na tym, że każdy po kolei najpierw tłumaczyl ogółowi (najczęściej po angielsku ) o jaki i z którego odcinka tekst chodzi, a potem wszyscy po kolei mówili to po swojemu. Największy ubaw wywoływały oczywiście wersje ... wegierskie , choć bułgarskie i czeskie też były niczego sobie
... nie ze mną te numery Bruner
PS. Kolega z Kaliningradu (Rosja) przyznawał się bez bicia, że w dawnym ZSRR serial zrobił taką furrorę, że rosjanie nakręcili swoją wersję pod tytułem " W siedemnaście mgnień wiosny". Jak bardzo daleko upadło jabłko od jabłoni wiedzą wszyscy (w tym także rosjanie ) którzy obejżeli to "coś" ... albo przynajmniej próbowali
Najśmieszniejsze jest to, że ta kwestia nigdy nie padłaMisiek :) pisze:"
... nie ze mną te numery Bruner
Ponoć "Jan Serce" dobrze się sprzedawał w Australii. Nie wiem, jeszcze tam nie byłem. Może kiedyś pocałuję jakiegoś tajpana.
A "Siedemnaście mgnień wiosny" to naprawdę nie nadaje się oglądania. Ale za to po raz pierwszy jest tam pokazany "dobry" esesman. Zresztą traci życie w obronie sowieckiej radiotelegrafistki z dzieckiem.
Ostatnio zmieniony 28 gru 2008, o 22:07 przez Dudzio, łącznie zmieniany 2 razy.
"ciężkie czasy!" westchnął sowiecki sołdat zdejmując zegar z wieży kościelnej
- kerakerolf
- Posty: 818
- Rejestracja: 26 paź 2008, o 21:16
- Lokalizacja: Namysłów
Popieram Dudzia, takiej kwestii nie ma w serialu. W odcinku ,,Edyta” Kloss mówi tylko: ,, Takie sztuczki nie ze mną, Brunner! Zapominasz, z kim mówisz! Albo gadaj o co ci chodzi, albo nie zawracaj mi głowy!Misiek :) pisze:O co zakład ?Dudzio pisze:Najśmieszniejsze jest to, że ta kwestia nigdy nie padłaMisiek :) pisze:"
... nie ze mną te numery Bruner
Chłopaki, ale Daguchna prosiła, żeby...
Ostatnio ktos wpadł na genialny pomysł,by dodawać ten serial do gazety.Ciekawe kto kupi?Dudzio pisze: .
A "Siedemnaście mgnień wiosny" to naprawdę nie nadaje się oglądania.
http://serialkatarzyna.ovh.org/ polska strona serialu Katarzyna
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
http://www.catherinedemontsalvy.ch/ strona serialu w jezyku angielskim
http://orticoni.jose.neuf.fr/cariboost1/index.html francuska strona
- kerakerolf
- Posty: 818
- Rejestracja: 26 paź 2008, o 21:16
- Lokalizacja: Namysłów