Christof pisze:Pierwszym moim sptrzętem wogóle, była konsola Pegasus. Jakie tam hiciory były

"Super Mario Bros.", "Contra", "Battle City"...
Złote lata Pegasusa to czasy kiedy królowały takie legendy jak 168in1 czy Złota Piątka.
Potem na bazarach zaczęły dominować badziewne kartridże typu 99999999in1 gdzie w rzeczywistości to było pięć gier które się powtarzały (ewentualnie zaczynało się od razu od wyższego etapu lub z lepszym uzbrojeniem). Oczywiście czasem wkręcało się naiwnych znajomych, że np. od 1000. strony zaczynają się nowe gry

. I ambitnie szukali. W podstawówce miałem w klasie takiego jednego mitomana, który opowiadał niestworzone historie o nowych poziomach, które rzekomo odkrył w grach. Np. o etapach z motorówkami i helikopterami w F-1 Race. Albo, że w Urban Champion po pokonaniu komputera 50 razy postać staje się robocopem

. Fantazję to miał, trzeba przyznać.
Albo pojawiali się hackerzy, którzy zamieniali postać z gry na jakąś popularną i sprzedawali np. jako pokemony. Albo wstawiali wszędzie Super Mario. Sprzęt też z roku na rok robił się coraz gorszy. Pady łamały się w rękach.